Afryka to nie państwo Dipo Faloyin 7,6
ocenił(a) na 92 tyg. temu Aż by się chciało, żeby powstały podobne tytuły poświęcone innym kontynentom czy regionom, choć nie da się ukryć, że to właśnie Afryka takiej opowieści potrzebowała najbardziej. Warto dodać, że opowieść ta w różnych wariantach pojawiała się już od lat, dopiero jednak Faloyin ubrał ją w tak spójną i sugestywną całość. Co prawda nie wszystkie jego obietnice ze wstępu zostają spełnione, nie jest to jednak możliwe, aby na niespełna 400 stronach opowiedzieć o 54 państwach, które dla wciąż jeszcze zbyt wielu ludzi funkcjonują pod wspólnym mianownikiem "Afryka".
Faloyin próbuje ten mit odczarować i krok po kroku dekonstruuje kolejne jego elementy, które tworzą w naszej świadomości zbiór obrazków i wyobrażeń z wiązanych z kontynentem, który jak żaden inny wciąż podlega wszystkim grzechom postkolonialnej narracji. Tym, co stanowi o sile książki, nie jest jednak tylko sam fascynujący temat i słuszna intencja przyświecająca autorowi, ale przede wszystkim sposób, w jaki omawia trudny i złożony temat - jest nim humor i dystans do całego tematu oraz bardzo wielopoziomowe jego ujęcie. Spojrzymy więc na afrykański konglomerat narodów i państw przez pryzmat hollywodzkich filmów i literackich klisz (to najbardziej błyskotliwy i zabawny fragment książki, rewelacyjnie punktujący wszystkie stereotypy, jakimi posługują się twórcy zachodniego świata i którymi byliśmy - i wciąż jesteśmy! - przez lata karmieni),problemu zagrabionych artefaktów sztuki, których zachodnie muzea wciąż nie zwróciły prawowitym właścicielom (niezwykle ciekawy i wciąż zbyt mało nagłośniony problem!) czy zjawiska "pomocy biednej Afryce", tak nośnego w latach 80. i 90., którego echa wciąż kształtują nasze obecne o niej wyobrażenie, a które pod pozorem szlachetnych intencji wyrządziły być może więcej krzywd, niż przyniosły korzyści.
Falouyin kiedy trzeba, uderza mocno i celnie, nie bawi się w konwenanse, ale też nie sięga po tanie chwyty i jest świadomy tego, że jego reportaż to tak naprawdę jedynie wierzchołek góry lodowej.
Bardzo potrzebna, bardzo dobra książka, która powinna być wprowadzeniem do dyskursu nie tylko o Afryce, ale rozmowie o problemie tożsamości wielu państw i narodów w ogóle - znakomita jako tło do lektury reprezentujących poszczególne państwa książek (po zapoznaniu się z kilkoma tytułami z samych tylko Algierii i Angoli widzę, jak cenne jest to dopowiedzenie).